NIKT JESZCZE NIE WIE CZY
STARE S£OÑCE ZARYSUJE NOWY DZIEÑ
BLASZANY HUK PRÓBUJE DOSTAÆ SIÊ
PRZEZ SZYBY, W MIÊKKI SEN
NA ULICY WRZESZCZ¥ PSY
HERBATA WZNIOS£A KRZYK, U S¥SIADA
ANI JEDNA DROGA NIE PROWADZI MNIE
SPOWROTEM W NOC
I NIBY WSZYSTKO JEST
TAK JAK POWINNO BYÆ
ZA CHWILÊ ZBUDZI MNIE
SZARY ЊWIT
TYLKO DLACZEGO TYLKO JA
Z TAKIM NIELUDZKIM STRACHEM
NIE POTRAFIÊ
¯YÆ
TRUDNO TO ZROZUMIEÆ
LECZ NIC NIE DAJE SI£Y BY ¯YÆ
JAKAЊ MISTERNA CZÊЊÆ
W KONSTRUKCJI ZDARZEÑ
PÊK£A
CHCIA£EM ZREPEROWAÆ ЊWIAT
A OTO WIDZÊ, ¯E SAM
JESTEM JEDNYM Z TYCH CHOLERNYCH DRANI I ЊWIÑ
SZEROKA DROGA
NIE BY£A MOJA
JASNA SI£A
UTRACONA
OTO DLACZEGO TAK NISKO UPADA
KTO NIE WYPE£NI£ SWEGO CZASU W POKORZE
OTO DLACZEGO TAK SIÊ OBAWIAM
¯E ZA MINUTÊ TRZEBA BÊDZIE WSTAWAÆ I ¯YÆ
ZAPRZEPASZCZONE SI£Y
WIELKIEJ ARMI
ЊWIÊTYCH ZNAKÓW
NIEPO¯¥DANE MYЊLI
KLÊSKA WIARY
FALE STRACHU
Z NIEODWRACALNYM SKUTKIEM
BURZ¥ TRWA£Y, SENNY AZYL
I OTO TRZEBA BÊDZIE
DUMNYM KROKIEM
IЊÆ BEZ TWARZY
W KOLEJNY DZIEÑ, W KOLEJNY DZIEÑ…
